Posty

Wyświetlanie postów z 2013

Posucha dzielnicowa

Obraz
Od czwartu zaczynamy tzw. Maraton Guadalupe-Reyes, czyli okres imprez, posadas (biesiady, czy też inna nazwa na imprezy z dużą ilością jedzenia, piñatas, itd.) i wszelkiego rodzaju zabaw, który trwa, aż do Trzech Króli. Z tej okazji, władze miasta Meksyk postanowiły zadbać o prawidłowy przebieg obchodów święta Matki Boskiej z Guadelupe (12.12) i wprowadziły tzw. „ley seca“ (prawo suszy/posuchy?), czyli całkowity zakaz sprzedaży alkoholu. Prawo obowiązuje od dzisiaj do północy 12 grudnia. Na szczęście (lub dla niektórych nieszczęście) zakaz dotyczy tylko jednej z delegacji miasta – Gustavo A. Madero, w której znajduje się bazylika ze świętą Virgen. Współczujemy naszym kolegom z feralnej delegacji i zapraszamy do odwiedzin sąsiadów parę stacji metra dalej (szczególnie teraz, póki metro kosztuje jeszcze cudowne 3 peso!). Może to wszystko brzmi abstrakcyjnie, ale podziały na stany, delegacje, inne prawa itd. to w Meksyku norma. Ludzie utożsamiają się z miejcem gdzie mi

Dzień zmarłych vs. życie (dzień drugi)

Obraz
Lekko spóźniony, ale jest, kolejny dzień Święta Zmarłych. O tej historii po prostu żal nie wspomnieć, więc musiałam ją wreszcie napisać. Od chyba dwóch miesięcy nasz kolega Emilio, mąż Ani, zapalony rowerzysta, mówił i namawiał nas na tzw. „carrera de los muertos“ (czyli „wyścig zmarłych“). Wyścig czy też przejażdżka rowerowa (jak mówił), ale nie taka zwykła, bo wszyscy jadą przebrani w Halloweenowe stroje!  Gdy tylko o tym usłyszeliśmy wiedzieliśmy, że nie może nas tam zabraknąć. Tabun wampirów, kościotrupów, mumii itp. przemierzających miasto rowerową masą krytyczną, to chyba najlepszy sposób na spędzenie świątecznej soboty. Diego niestety nie mógł pojechać, bo wypadło mu obowiązkowe spotkanie rodzinne; namówiłam więc Germana, Audrey i Zacka (moi współlokatorzy), kupiliśmy bilety i zaczęliśmy rozmyślać nad nietuzinkowymi strojami (bo czeka nagroda!). Nadeszła sobota, wszyscy dopinaliśmy detale na ostanią chwilę, makijaże, dotatki, elementy i takie tam, jak to

Dzień zmarłych vs. życie

Obraz
Znów moje ulubione święto w Meksyku, najbardziej widowiskowe, kolorowe i zawsze wszędzie wspominane – Día de los Muertos. W zeszłym roku opisywałam już po trosze jak wyglądają przygotowania, świętowanie, konflikt Halloween-Dzień zmarłych, itd. Tym razem będzie więcej prozy życia niż kultu śmierci. 31.10 W zasadzie to nic specjalnego, bo była grana telenowela. Jeżeli chodzi o imprezy Halloween to w Meksyku trwają one od końca października do początku listopada, nie ważne czy to będzie 31, 1 czy 2, tam gdzie wypada weekend, tam się odbywa fiesta. W moim przypadku miała miejsce dzień później. Chciałam w tym roku ambitnie pozwiedzać muzea i centra kulturowe, aby zobaczyć „ofrendas“ czyli ołtarze stawiane zmarłym, które Meksykanie stawiają jak my szopki na Boże Narodzenie. Każde szanujące się muzeum, centrum kulturowe, uniwersytet, urząd miasta, czy nawet hipermarket i sklep obuwniczy, konstruują ołtarze (czy ołtarzyki), które mają upamiętnić zmarłych, ważnych dla te

Życie, życie jest nowelą

Bez zbędnych komentarzy. Bez wstępów, opisów ani wyjaśnień. Samo życie. Powiem tylko jedno, minuta 18:30. Najgorsza aktorka w historii meksykańskiej telenoweli. Szukajcie, a znajdziecie! 'Prohibido amar' cap. 4 ('Zakaz kochania' odc. 4)

12.10 Odkrycie Ameryki

Obraz
Dzisiaj Narodowe Święto Hiszpanii, czyli Día de la hispanidad (Dzień ‘hiszpańskości‘). Dokładnie 521 lat temu Krzysztof Kolumb dopłynął do wybrzeży Bahamów i odkrył Amerykę. Tak uczą w szkołach. Jednak w tej Ameryce, dzisiejszy dzień jest trochę inaczej odbierany. Poniżej, słowa Eduardo Galeano, dziennikarza i pisarza urugwajskiego, który przedstawia inny punkt widzenia: ‚W 1492 roku rdzenni mieszkańcy odkryli, że są Indianami Odkryli, że mieszkają w Ameryce Odkryli, że są nadzy Odkryli, że istnieje grzech Odkryli, że muszą służyć królowi i królowej z innego świata Oraz Bogowi z innego nieba I, że ten Bóg był wynalazł Winę i odzienie I był postanowił, iż powinien zostać spalony ten, który wielbi Słońce i Księżyć i Ziemię i Deszcz, który na nią spada‘

Meksykanin zawsze "arreglado"

Obraz
Muszę stwierdzić, że podczas moich meksykańskich podbojów telewizyjnych, bardzo dużo się uczę. I nie chodzi mi tylko o ekspresyjne wyrażanie emocji jak to perfekcyjnie potrafią robić gwiazdy telenowel; sztuki czekania (bycie statystą uczy cierpliwości); czy siedzenia w tle rozgrywanej akcji, np. w barze czy restauracji, ruszając wymownie ustami, udając rozmowę i zainteresowanie przydzielonym partnerem. Dzisiaj chciałabym podzielić się pewnym ciekawym pojęciem, które w Meksyku funkcjonuje zupełnie naturalnie, mi zaś za każdym razem sprawia nie lada problem. Jest to stwierdzenie „arreglado“. Meksykanie, choć często nasze wyobrażenie jest inne (niczym nieuzasadnione) są narodem niezwykle dbającym o czystość, schludność i higienę. Nawet w przepełnionym metrze, metrobusie czy colectivo (autobus/busik) rzadko kiedy poczujemy nieprzyjemne zapachy. To co dzieje się w Polsce latem, zimą, wiosną czy jesienią w komunikacji miejskiej, tutaj po prostu nie istnieje! Do tej pory nie mogę uw

Jak zostałam gwiazdą telenoweli meksykańskiej

Obraz
Kto by pomyślał. Mieszkam tu od półtora roku i nikt mi nigdy nie powiedział jak nie robiąc w zasadzie nic, można zarobić pieniądze. Otóż panie i panowie, należy się wkręcić w biznes telewizyjny! A konkretniej, zostać statystą na planie telenowel! Ale zacznijmy od początku…  Zaczęło się od tego, że znalazłam na fejsbuku grupę o nazwie ‘Polacy w Meksyku’. Okazało się, że trochę nas tu jest. I to większość właśnie w mieście Meksyk. Nie miałam pojęcia, myślałam, że jestem raczej odosobnioną jednostką, samotną Polką w wielkim 25 milionowym gigancie. Pracując w ambasadzie poznałam wielu Polaków, szczególnie gdy organizowaliśmy wybory jesienią 2011 roku, ale były to osoby głównie z pokolenia moich rodziców, albo jeszcze dalej. Zdarzali się też studenci (czyli studentki), którzy pojawiali się na parę miesięcy, po czym wracali. A tu nagle, proszę, może nie cała masa, ale pojawiły się w moim zasięgu inne Polki, które w jakimś sensie dzielą ten sam los co ja.  Ula na pierwszej kawie