Kiedy życie przechodzi w etap. Wspomnienie z Cerro Tuera
Może jeszcze za wcześnie, ale to uczucie jest we mnie od jakiegoś czasu, a ostatnio się nasila. Zmiana. W Meksyku miałam już swoje życie. 4 lata są wystarczającym okresem, żeby mieć już pracę, znajomych, może nawet przyjaciół, stworzyć dom. Meksyk był już codziennością. Chyba przez pierwsza 2 lata, była to jeszcze Polska. Wracałam i czułam, że tam jest mój dom. Że jeszcze nie wiadomo jak się życie potoczy, czy kiedyś wrócę, czy zostanę na stałe, albo przynajmniej na trochę w Meksyku. Po dwóch latach już wiedziałam i oswajałam się z myślą, że teraz Meksyk będzie moim domem, że to tu muszę dalej budować. Minęły prawie 4 miesiące od przeprowadzki do Teksasu. Już powoli, bardzo powoli zaczynam się przestawiać na to nowe życie. Na początku zawsze ekscytacja wymieszana jest ze strachem, a nowe możliwości z tęsknotą za dobrze już poznanym, jednym słowem, jedna wielka niestabilność, huśtawka emocji, która wciąż mi towarzyszy. Z każdym dniem Meksyk się trochę oddala. Coraz rzadziej czyta...