Obiecałam, że opiszę pewną wyjątkową
imprezę halloweenową i tak też robię. Wiem, że już nieaktualne i po czasie, ale
sprawy nabrały nietypowego obiegu, więc dopiero teraz mam czas, aby nadrobić
zaległości!
Moja koleżanka Cristina zaprosiła
mnie na urodziny swojej koleżanki. Impreza ta, jako że zbiega się czasowo
(tydzień przed) z halloween, zawsze jest w klimacie dyni, duchów i
kościotrupów. Dowiedziałam się o tym już w taksówce i z żalem stwierdziłam, że
mogłyśmy pomyśleć nad jakimś przebraniem! Ale Cristina wyprowadziła mnie z błędu
i powiedziała, że ‘Nie, nie! Nikt się nigdy nie przebiera’. Hmm? Jubilatka i towarzystwo
było z Ibero (Universidad Iberoamericana – najbardziej bananowa uczelnia w
Meskyku), więc wiadomo, że wejdziemy w ‘śmietankę’, najbogatszych i najbardziej
wylansowanych dzieci Meksyku, czyli ‘nie lubimy się przebierać’.
Dojechałyśmy do Lomas de
Chapultepec (jednej z droższych dzielnic Mexico) i mijając kilku ochroniarzy
weszłyśmy na włości. Niestety (czemu?!) nie miałam ze sobą aparatu, żeby móc
porządnie utrwalić to co tam było, ale i tak coś się udało zrobić telefonem.
NIGDY w życiu nie widziałam TYLU
dekoracji halloweenowych w jednym miejscu. Nawet wykupując wszystko z Walmartu,
nie dałoby się zapełnić domu i ogrodu w takim stopniu jak to miało miejsce. Nie
żartuję. Ilość ruszających się postaci, dźwięków, sztucznego dymu, dyń, lampek,
kościotrupów, obrazów, duchów, pajęczyn i wszystkiego przypominała mi bardziej
wycieczkę do Disneylandu i wizytę w domu strachów, gdy miałam 10 lat. Główna
impreza była w ogrodzie. Każdy talerz, widelec, kubeczek, słomka, serwetka,
były naznaczone halloween. Kilkanaście dyń ze słodyczami wszelkiego rodzaju –
gumy do żucia w kształcie oczu, lizaki –duchy, cukierki z kościotrupami,
żelki-pająki itd. itd. Bar z whisky, wódkami, tequilami, winami, do wyboru do
koloru. Na drzewach pajęczyny, kilka maszyn produkujących na bieżąco sztuczny
dym podświetlany lampami na różne kolory. Odgłosy błyskawic, szyderczych
śmiechów, jęków i bóg wie czego jeszcze! Potem wejście do domu (willi!). Każdy
pokój z innymi poustawianymi scenkami – w największym Piraci z Karaibów,
skrzynka złota, kościotrupy w przebraniach piratów, reprodukcja statku, w tle
muzyka z filmu; w innym kościotrupy grające w pokera; w innym kościotrupy pijące
tequilę itd. Na ścianach obrazy rodzin, dzieci, które w zależności od kąta
patrzenia zmieniają się w potwory, gnijące ciała, szczątki ludzkie. Pajęczyny,
dymy, dźwięki, wszędzie dookoła szczękające czaszki. Drogę to toalety wskazują
uśmiechnięte duszki, papier toaletowy podtrzymuje kościotrup, w lustrz z nienacka
wyświetla się duch i krzyczy w niebogłosy!
I to by było na tyle. Bo sama impreza
trąciła nudą. Wszyscy przy swoich stolikach, parkiet pusty, każdy w swoim gronie,
zupełnie nie-meksykańsko. Tak się bawi meksykańska elita, fresas (truskawka po hiszpańsku, czyli nasz banan). Filmowa
sceneria, przepych i luksus, wszyscy piękni, dobrze ubrani i nudni jak cholera.
Zmywają się o 24:00, żeby jeszcze zdążyć do klubu (bo tam dopiero trzeba się
pokazać). To taki trochę inny Meksyk, ten bardziej w stylu gringo, ten co na zakupy jeździ do Stanów i nigdy nie używa metra. Bo
taki też istnieje. Czasem się na niego trafi i jedyne co można zrobić, to uciekać,
albo olać i robić swoje. Koniec końców nasza piątka sobie podpiła, podjadła i
potańcowała;). Trochę w osamotnieniu, trochę nie w klimacie, ale do końca!
Wnioski: Jak już idziesz na nieprzebieraną imprezę halloweenową Ibero, zadbaj o
dobre towarzystwo (i weź dobry aparat).
|
Piraci z Karaibów |
|
Wilkołaki |
|
Kościotrupy pijące tequilę |
|
nagrobki w ogrodzie |
|
Ten pan klekotał szczęką, zarówno swoją jak i tą w ręce |
|
wejście do ogrodu |
|
Droga do toalety |
|
w toalecie |
|
wyskakujący duch |
|
wróżenie z kart |
|
tort - zamek z duchami |
|
ołtarzyk |
o cholerka papier sie skonczył w kibelku :(
OdpowiedzUsuńno właśnie...niby na bogato a taka wtopa!
Usuń