Źle się dzieje w państwie meksykańskim cz. 2 (kontekst)
Wciąż
zastanawiam się jak przedstawić obecną sytuację w Meksyku i każda droga wydaje
mi się niepełna i ograniczona. Komuś, kto nigdy tu nie mieszkał przez dłuższy
czas, ani nie zna choćby pobieżnie historii kraju, trudno będzie zrozumieć
rozmiar obecnego kryzysu i ogromną wagę aktualnych wydarzeń. Kontekst jest
kluczem. Spróbujmy może w ten sposób:
Wyobraź
sobie, że...
Jesteś
studentem, codziennie jeździsz na zajęcia rowerem, zawsze zostawiasz go w wyznaczonym
miejscu razem z dziesiątkami innych rowerów, przed wydziałem, oczywiście
przypięty łańcuchem, wokół są kamery, jest ochrona uniwersytecka, itd. Pewnego
dnia wracasz z zajęć i Twojego roweru nie ma. Idziesz do ochrony, oglądasz
video, widzisz jak kradną Twój rower. Ochrona mówi: „No wiesz, video jest
słabej jakości, w sumie nie da się rozpoznać twarzy złodzieja, nie jesteśmy w
stanie nic zrobić“.
Twój
kolega ma samochód, w piątek wieczór wychodzicie ze znajomymi na miasto.
Wracacie późno, Kolega, który prowadzi nic nie pił, znajomi parę drinków.
Zatrzymuje was policja. Samochód jest na rejestracji z Sonory (stan w
Meksyku), co okazuje się „powodem zatrzymania“. Policjant mówi, że brakuje
jakiegoś stempelka, nie wiadomo o co chodzi, zaczyna mówić, że czuć w
samochodzie alkohol, że zabierze wszystkich na komisariat, że mandat na
kilkaset złotych, itd. Nie ma żadnego rzeczywistego przewinienia, wszyscy
zaczynają się denerwować. W końcu policjant mówi: „Ile macie?“, chodzi
oczywiście o łapówkę. Widzi, że młodzi ludzie, dobrze wyglądający,
z różnych krajów, na pewno mają kasę. Wymusza łapówkę, mówi: „Zbierz od
wszystkich i chodź do tyłu, otworzymy bagażnik“. Kolega zbiera kasę, otwieramy
bagażnik, „Rzuć tu kasę“, rzuca. Policjant przebiera, zbiera, „Ok, jedźcie“.
Jesteś
posiadaczem karty płatniczej. Pewnego dnia chcesz wyjąć pieniądze, bo
następnego dnia wyjeżdżasz na urlop. Okazuje się, że na koncie nie masz nic.
Robisz wyciąg, ktoś zdjął Ci z konta pieniądze dzień wcześniej. Dzwonisz
do banku, godziny podawania numerów, danych, zmiana operatorów, działów, i tak
następnego dnia musisz iść do banku, żeby osobiście zgłosić sklonowanie karty.
Pieniądze prawie zawsze są zwracane, ale klonowanie kart to norma, plaga, nie
wiesz kiedy będziesz miał pecha. Obyś nie był wówczas w potrzebie.
Znów
jesteś właścicielem roweru. Ukradli. Dowiadujesz się o miejscu w dzielnicy,
gdzie złodzieje sprzedają skradzione rowery. Okazuje się, że dwie ulice od tego
miejsca jest posterunek policji. Chcesz iść i poszukać swojego, chcesz zobaczyć
złodzieja, chcesz sprawiedliwości. Cieszysz się, bo jak znajdziesz rower, to
będziesz mógł iść od razu na policję. Na szczęście znajomy Cię uprzedza „lepiej
się tam nie zbliżaj, nawet jak znajdziesz swój rower, to jak doniesiesz na
posterunku, to jeszcze Cię zlinczują, że donosisz i wpychasz nos w nie swoje
sprawy, to wszystko są ziomki“.
Jesteś
instruktorką jogi. Jak co tydzień prowadzisz zajęcia w wynajętej sali, są
kamery. W pewnym momencie na zajęcia wchodzi facet z bronią. „Kto jest właścicielem
Tego samochodu? Kluczyki“. Wychodzi z kluczykami, portfelami i telefonami
wszystkich. Idziesz na policję, sprawca jest znany wśród miejscowej ludności,
nie pierwszy raz się o nim słyszy, policja nie jest w stanie nic zrobić. Ty
wiesz, że złodziej ma „plecy“ wśród rządzących, a może wśród policji, wszystko
jedno.
Wracasz
do domu po roku spędzonym w Meksyku. Masz 2 walizki i sprzęt nurkowy, bo
zrobiłeś kurs. Łapiesz taksówkę na ulicy. „Na lotnisko“ mówisz. Wrzucasz
wszystko do taksówki. Taksówka odjeżdża z jeszcze otwartymi drzwiami, Ty
zostajesz.
Jest
to tylko kilka przykładów, które przytrafiły się bliskim mi osobom lub mi.
Każdy kto mieszka w Meksyku ma pewnie szereg innych, często bardziej
dramaycznych. I nie chodzi mi o to żeby kogoś straszyć, przerazić i pokazać,
jak tu jest źle. Chodzi mi o jedno uczucie, które towarzyszy każdemu, w tych
właśnie sytuacjach – bezradność. To, czego w Meksyku doświadcza się zbyt
często, bezsilność i przekonanie, że jest się zawsze samemu wobec
niesprawiedliwości. Instytucje? Są. Prawo? Jest. Wszystko jest, ale nie
funkcjonuje, a raczej funkcjonuje w zależności od tego kto jest u władzy, kto
ma wpływy, a kto ma pieniądze. Być może wszędzie na świecie, i nie jest to
nowością, wszystko zależy od pieniędzy i wpływów; jednak wszędzie istnieją też
jakieś granice bezkarności i zazwyczaj dotyczą spraw na wysokich szczeblach, o
których często nawet nie wiemy i się nie dowiemy. Otóż w Meksyku nie ma ani
granic, ani szczebli. Tu niesprawiedliwość i bezsilność dotyka Cię na co dzień,
w najprostszych sprawach, nie daje o sobie zapomnieć i zawsze boli.
Ten
ból narasta wśród Meksykanów od dziesiątków lat. Przez ponad 70 lat, od
rewolucji do 2001 roku w Meksyku rządziła jedna partia PRI, był to okres tzw.
półdyktatury, która od lat 60 silnie związała się z nowopowstającymi
gangami narkotykowymi. Dopóki wszystko było pod kontrolą, nie było większych
problemów. Korupcja, układy, przemyt i inne patologie rosły w siłę, ale pod
kontrolą, żyło się całkiem dobrze, gospodarka rosła, kapitalizm, nikt się nie
skarżył. Od 2001 roku, gdy PRI przegrało wybory, zaczęła się stopniowa degradacja,
zaczęły wychodzić uchybienia, nowe układy, nie wszystkim się to spodobało, bo w
grę wchodziły ogromne pieniądze. Eskalacja nastąpiła od roku 2006, kiedy to
prezydentem został Felipe Calderón i wypowiedział otwartą walkę gangom
narkotykowym. Nie chcę się zagłębiać w szczegóły, bo nie skończyłabym tego
tekstu, jednak cały ten „zarys“ jest niezbędny, do zrozumienia co się obecnie
dzieje w Meksyku.
Otwarta
walka miała oczywiście tragiczne skutki. Czas na statystyki:
- - Od
2007 rejestruje się 8 porwań dziennie, 54 tygodniowo, co w końcu daje 22,610
porwanych lub zaginionych osób w ciągu ostatnich 8 lat (dla porównania, podczas
10 lat dyktatury wojskowej w Argentynie 30 000 tys osób zostało zaginionych)
- Podczas
prezydentury Calderona (2006-2012) zarejestrowano 81 191 zabójstw w wojnach
narkotykowych
- Enrique
Peña Nieto, niechlubnie ma już na koncie swojej prezydentury 41 015 zabójstw
(2012-2014)
- Tylko
20% zabójstw dostaje sądowne wyroki
- Tylko
10% porwań jest zgłaszanych na policję, a ok 1% dostane wyroki (przez co jest
to bardzo opłacalna forma na zarobienie pieniędzy)
- 6
kobiet dziennie ginie w skutek zabójstw, tylko 5% zabójców dostane wyroki
- W
ciągu ostatních 6 lat zostało zamordowanych 47 000 migrantów (głównie
z Ameryki Środkowej)
- Od
2005 do 2013 r. 7 osób zostało skazanych za tortury
Ilość porwanych osób od 2007 roku |
Liczba zaginionych wg. Stanu i wpływów gangów narkotykowych |
Używając
znanej metafory Octavio Paz’a, Meksyk zawsze przywdziewał swoją piękną i
kolorową maskę, na zewnątrz błyszczał i stwarzał pozory, pod spodem gnił od
lat. Dziś jest ten moment kiedy maska się osunęła, kiedy nie da się już mydlić
ludziom oczu i powtarzać tych samych, sprawdzonych kłamstw. Meksyk się zmienia,
społeczeństwo też nie jest już takie samo, jak to wszyscy dziś powtarzają
Ayotzinapa „przelała czarę goryczy“. Czekam i obserwuję, czy ten nowy, rodzący
się Meksyk zdejmie w końcu maskę i zacznie tworzyć się na nowo.
Ciąg
dalszy nastąpi.
Komentarze
Prześlij komentarz