Skąd ta piñata?
Post
powstał w ramach projektu Kalendarz Adwentowy Klubu Polek.
Codziennie między 1 a 24 grudnia na blogach Klubowiczek pojawiają się posty
związane z nachodzącymi Świętami. Różnorodność tematów oraz ciekawostki z
najróżniejszych krajów na pewno Was zainteresują. Zapraszam do śledzenia,
czytania i komentowania;).
Meksykańska piñata to
tradycja idealna. Są kolory, są słodycze, są piosenki i można całkowicie legalnie
w coś uderzyć i coś rozwalić! Dziś, jako główna atrakcja dziecięcych (i nie
tylko!) urodzin, jest zawsze wyczekiwanym punktem programu.
Piñata wykonana jest z
kartonu, gazet i kleju – w ten sposób można nadać jej dowolną formę; a
następnie obklejana krepiną, kolorowym papierem i różnymi świecącymi dodatkami.
U góry trzeba zostawić otwór, przez który do środka wrzuca się słodycze. Taką piñatę
zawiesza się na gałęzi drzewa w ogrodzie (najlepiej na świeżym powietrzu,
gdzie jest dużo miejsca), lub na linie, którą można jeszcze ruszać, aby
utrudnić rozbijającemu zadanie. Solenizantowi zakrywa się oczy, wręcza kij, potem
kilka obrotów wokół własnej osi, żeby go jeszcze zdezorientować i można zacząć
rozbijać piñatę! Wszyscy goście stają wokół i śpiewają “dale, dale, dale, no pierdas el tino...” (dajesz, dajesz, dajesz,
nie zgub celu…), czasem podpowiadają w którą stronę się kierować. Po każdym
trafionym uderzeniu dzieciaki się zamieniają, aby każdy spróbował swoich sił,
za pierwszym ciosem piñaty raczej rozbić się nie da. W końcu, gdy ktoś trafi w słaby punkt, z nieba posypią się słodkości!
Dziś piñaty towarzyszą
różnym uroczystościom i przybierają najróżniejsze formy, od bohaterów bajek
Disney’a, Pixara, po piñaty dla dorosłych - roznegliżowane panienki i panowie w
jednoznacznych pozycjach; podobizny polityków itd. (ostatni hit to Donald
Trump).
żródło: Google |
źródło: Google |
źródło: Google |
Pierwowzorem piñaty
jest mimo wszystko gwiazda z siedmioma rogami i tradycyjnie rozbija się ją
podczas Świąt Bożego Narodzenia.
źródło: Google |
Podobno Marco Polo, podczas swoich wypraw
podpatrzył zwyczaj u Chińczyków, którzy na nowy rok rozbijali gliniane figurki
zwierząt, wypełnione nasionami, co miało przynieść owocne zbiory i szczęście w
nadchodzącym roku. Zwyczaj ten przywiózł ze sobą do Włoch skąd dalej
przechwycili go Hiszpanie. Podczas konkwisty, hiszpańscy misjonarze przenieśli
go dalej do Meksyku. Przechodząc przez tyle krajów, tradycji i języków,
tradycja piñaty zmieniała się i dostosowywała do warunków i okoliczności.
Podstawą była gliniana kula, którą wypełniało się owocami i dobrociami, miała 7 rogów i obłożona była kolorowymi świecidełkami. Kontekst
piñaty był stricte religijny. Zwyczaj przyjął się jako część obchodów Świąt Bożego Narodzenia, i służył do zobrazowania sensu życia dobrego chrześcijanina oraz ukazania boskiego miłosierdzia. 7 rogów
symbolizowało 7 grzechów głównych, opaska na oczach była symbolem bezwarunkowej
(ślepej) wiary, kij to odwaga w przezwyciężaniu trudności, a słodycze są
nagrodą za walkę z grzechami. Tradycja dobrze się przyjęła, ponieważ Majowie i
Aztekowie w tym samym czasie obchodzili święto, podczas którego rozbijano gliniane figurki zwierząt
wypełnione owocami, aby bogowie zesłali urodzaj na kolejny rok. Chińsko-hiszpańsko-amerykańska mieszanka, szczypta chrześcijaństwa i trochę słodkości = piñata.
Dziś mało kto zdaje
sobie sprawę skąd wywodzi się tradycja i co symbolizuje piañata. W świątecznym okresie, na bazarach, w sklepach i supermarketach pojawiają się zarówno tradycyjne piñaty w kształcie gwiazd z
7-mioma rogami, jak i ich komercyjne i różnorakie następczynie. Mimo wszystko wciąż są ważnym elementem obchodów Bożego Narodzenia.
Miałam okazję pojechać
raz do małej wioski w stanie Hidalgo, gdzie moja koleżanka od lat zawozi na Święta ciepłe ubrania i prezenty dla dzieci. Nie zabrakło również piñaty!
Infrastruktura była bardzo skromna i nie za bardzo wiedzieliśmy gdzie możemy piñatę
przyczepić. Oczywiście to nie problem dla kreatywnych Meksykanów, którzy zawsze
coś “wykombinują” (aż dziw, że w meksykańskim hiszpańskim nie ma odpowiednika
dla naszego “kombinować”). Piñata zawisła jak należy, dzieci miały ubaw, a ja
mam piękne zdjęcia na pamiątkę:).
Wesołych Świąt!
Znam dobrze zwyczaj piñaty a nawet sama próbowałam. Koleżanka Meksykanka co roku zapraszała nas na imprezy u siebie i ręcznie wykonywała piñatę. Gościom zawiązywała oczy, dawała do ręki kij by ją walili. Problemem nie było jednak niemożność trafienia. Piñata była tak twarda, że żadne pożądne łupnięcie nie było w stanie jej rozbić i nie wysypywało cukierków. Dopiero jak w całości spadła na ziemię i któraś z dziewczyn dała w nią obcasem pomogło :)
OdpowiedzUsuńHahaha! tak! Też jak robiłam raz piñatę to nałożyłam zbyt wiele warstw gazet i potem była twarda jak kamień:P. trzeba było ciąć obcęgami! Meksykańskie dzieci wiedzą, że łatwo nie będzie i walą z całych sił od pierwszego uderzenia. Czasem trzeba się trochę namęczyć, żeby manna się z nieba posypała, ale jest zabawa!;)
UsuńFantastyczna tradycja :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo ją lubię:)
UsuńOj, chętnie powaliłabym kijem w taką piniatę z Trumpem :)!!! Ja już nawet byłam na imprezie urodzinowej u... Polaków, gdzie rozwalano piniatę. Chicago to chyba najbardziej polsko-meksykańskie miasto na świecie (i miło mi będzie, jeśli los Cię tu rzuci!). Zastanawiam się tylko tak z ciekawości, czy były jakieś przypadki śmiertelne tudzież ciężkich obrażeń przy rozwalaniu piniaty. Bo z tego, co widziałam, macha się tym kijem porządnie i co jak co, zawsze się boję, że komuś się oberwie. Pozdrawiam i do siego roku!!!
OdpowiedzUsuńO śmiertelnych nic mi nie wiadomo, choć jakieś obrażenia na pewno się zdarzają:). W Polsce piñaty też są coraz bardziej popularne na dziecięcych imprezach! A mieszkanka polsko-meksykańska w Chicago wydaje mi się fantastyczna i b ciekawa:) mam nadzieję, że tam trafimy! Okaże się w marcu. Wspaniałego Nowego Roku!!
Usuń