Rasizm ‘a la mexicana’
Raz usłyszałam od Meksykanki (wykształconej, eleganckiej kobiety), że
dzieci to trzeba rodzić w Polsce, bo jak się rodzą w Meksyku, gdzie gorąco, to
wyjdą bardziej morenos, czyli o
ciemniejszej karnacji, ciemnych włosach i oczach; a w Polsce, najlepiej jeszcze
zimą, będą bardziej blancos. Potem
dopowiedziała, że jak ona zajdzie w ciążę, to będzie sobie robić kąpiele w
zimnej wodzie z lodem, żeby dziecko „wyszło” jaśniejsze. Brzmi niczym przepis
na ciasto, ale niestety jest to prawdziwa historia.
Meksykanin nigdy nie powie o sobie, że jest rasistą i nawet zaprzeczy,
że w Meksyku istnieje problem rasizmu. Meksykanie są przecież tacy otwarci,
radośni, gościnni i tolerancyjni. Owszem, w stosunku do obcokrajowców są
nastawieni bardzo ciepło, zawsze z chęcią pomogą, oprowadzą po mieście, pójdą
na piwo. Jednak rasizm objawia się w Meksyku na zupełnie innej płaszczyźnie.
Meksykanie są rasistami w stosunku do własnego narodu. Są to skutki
sięgające jeszcze czasów konkwisty, kiedy to Hiszpanie wprowadzili nowe zasady,
religię i prawo. Rdzenni mieszkańcy zostali umieszczeni na nizinach drabiny
społecznej i podzieleni na kasty. Miało to ułatwić nadzór nad Indianami oraz
kontrolować proces metysażu, który rozpoczął się praktycznie od początku hiszpańskiego
najazdu. Poniżej przykład:
Chociaż pojawiały się postaci i głosy, które twierdziły, że Indianie
też mają duszę, więc mogą być zbawieni i są ludźmi (Bartolome de las Casas), to
nie podlegało wątpliwości, iż rządy i ustanawianie prawa należało do Hiszpanów.
Indianie nadawali się do pracy, ale na pewno nie do sprawowania władzy. System
kast został tak mocno zakorzeniony i zinternalizowany w świadomości ludzi, że
nawet zdobycie niepodległości (1821), nawet Rewolucja Meksykańska (1910) i
nawet dzisiejsza demokracja nie wyeliminowały podziałów i problemów rasowych we
współczesnym społeczeństwie meksykańskim. Oczywiście trzeba dodać, iż elitom meksykańskim
nigdy na tym nie zależało i nie zależy.
Według raportu CONAPRED (Narodowej Rady do Zapobiegania Dyskryminacji)
w Meksyku 15,7 mln ludzi stanowią Indianie, z czego 6,9 mln mówi jednym z
rdzennych języków (2010, populacja Meksyku 112 mln.). Indianie stanowią 9%
społeczeństwa, metysi 75%, biali 15%, a murzyni 1%.
Jednym z moich pierwszych szoków po przyjeździe do Meksyku, była
rejestracja w Urzędzie Migracyjnym. Poza szokiem oczywistym – czyli wielką
nienawiścią do tej instytucji, kolejkami, brakiem informacji, wyrozumiałości i
wszystkim co najgorsze, co podziela każdy obcokrajowiec, który zostaje tu na
dłuższy czas – przychodzi szok przy wypełnianiu dokumentów. Otóż poza
standardowymi rubrykami dotyczącymi narodowości, miejsca zamieszkania, itd.,
jest rubryka, która się nazywa ”rasa”. Na początku chciałam ją pominąć, tak jak
pomija się rubryki, gdzie nie wiadomo co wpisać, ale spytałam się pani w
okienku - „Jaką ja mam rasę?” – Caucásica
odpowiedziała mi bez chwili namysłu. Było to moje pierwsze doświadczenie, kiedy
zdałam sobie sprawę, że ja też posiadam ‘rasę’, która ma jakieś określone
cechy, nazwę, ba! nawet muszę o niej wiedzieć, żeby dobrze wypełnić oficjalne
dokumenty. W książce ‘Ten inny” Kapuściński opisuje ten fenomen „Kiedy
mieszkałem w moim kraju, nie miałem świadomości, że jestem białym człowiekiem
i, że to może mieć znaczenie dla mojego losu. Dopiero kiedy znalazłem się w
Afryce, od razu uświadomił mi to widok ich czarnych mieszkańców. Dzięki nim
odkryłem swój kolor skóry, o którym bym sam nigdy nie pomyślał”. I chociaż ja
nigdy bym o tym nie pomyślała, bo Meksykanie nie stanowią, aż takiego kontrastu
dla Polaka, jak społeczeństwa afrykańskie dla Kapuścińskiego; to wizyta w
Urzędzie Migracyjnym nie pozostawiła wątpliwości i narzuciła mi moją rasę, czy
tego chciałam, czy nie.
Meksykanin nigdy nie powie, że jest rasistą, ale też nie nigdy nie chce
być ciemniejszy od tego drugiego. Rasizm meksykański jest wielopłaszczyznowy i
wielowymiarowy. W jakimś środowisku dana osoba może być traktowana jako güerito, czyli biały, ale w innym wśród
ludzi o jaśniejszym kolorze skóry, już nie. Tym sposobem dyskryminowani często
zamieniają się też w dyskryminujących, w zależności od sytuacji i otoczenia.
Czują się lepiej i pewniej, gdy są wśród tych bardziej morenos, albo sfrustrowani, gdy nagle znajdują się wśród tych
bardziej güeros. Frustracja narasta,
gdy kwestia koloru skóry uniemożliwia swobodne funkcjonowanie w społeczeństwie
– nie mogą wejść do klubów, do których by chcieli, nie dostaną odpowiedniego
stanowiska w pracy, nie będą traktowani poważnie w pewnych środowiskach.
Podział rasowy w Meksyku jest zakorzeniony w mentalności wszystkich
grup i klas społecznych, bez względu na wykształcenie, miejsce zamieszkania czy
przynależność rasową. Im bardziej zbliżony jest Meksykanin do Indianina, tym
większe poczucie niższości, a nawet często winy; a im bardziej „biały” tym
wyższa samoocena i przywileje. Edukacja nietolerancji obecna jest w języku,
życiu codziennym, reklamach, programach telewizyjnych, polityce…wszędzie.
Często używa się sformułowania mejorar la
raza, czyli „ulepszyć” rasę, słynne meksykańskie mande, czyli „słucham?” co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „rozkaż”;
ilość operacji plastycznych, jakie się wykonuje; lansowane ideały piękna z
telenowel; chęć uczestniczenia w imprezach i przebywania w miejscach gdzie jest
dużo obcokrajowców; i tak dalej i tak dalej. Przykłady można mnożyć bez końca.
Jest to temat skomplikowany, trudny i bardzo, ale to bardzo ważny, o którym
trzeba mówić, pisać, dyskutować i naznaczać, krytykować wszelkie przejawy
dyskryminacji.
Na koniec chcę przedstawić pewną kampanię społeczną zrealizowaną przez
grupę socjologów i antropologów „11:11” dla CONAPRED. Kampania pojawiła się 2
lata temu, zawiera jeden filmik, została opublikowana jedynie w internecie.
Schemat jest bardzo prosty, dzieciom pokazuje się 2 lalki, jedna jest biała,
druga brązowa, i zadaje pytania.
Końcowe napisy:
„Ten film został zrealizowany na rzecz kampanii <Rasism w
Meksyku>.
Badanie zostało przeprowadzone wśród dzieci meksykańskich, powtarzając
eksperyment zaprojektowany przez Kenneth’a i Mammie Clark w latach 30’ w Stanach
Zjednoczonych.
W tym materiale prezentujemy część wyników, które odzwierciedlają
odpowiedzi większości dzieci przepytywanych na rzecz tego badania.
Materiał został wykonany w zaufanym miejscu, a dzieci odpowiadały z
całkowitą swobodą.
Z uwagi na złożoność tematu, dzieci wraz z rodzinami wzięły udział w
warsztacie poświęconemu rasizmowi, aby stworzyć przestrzeń refleksji i poddać
dyskusji powstałe emocje.
Rodzice wyrazili zgodę na publikację tego filmu, w celu uświadomienia
społeczeństwu problematyki rasizmu.
Uprasza się o szacunek dla uczestniczących dzieci, gdyż nie są one
odosobnionymi przypadkami, tylko odbiciem naszego społeczeństwa, a rasizm
przenika i utrwala się kulturowo.
Na koniec, chcieliśmy podkreślić, że nie udało nam się zdobyć brązowej lalki
w sklepach z zabawkami na terenie miasta Meksyk.
Przemalowaliśmy czarną lalkę na trochę jaśniejszy kolor, oraz
zamieniliśmy oczy na kolor brązowy, ponieważ oryginalnie były niebieskie.
Dla społeczeństwa wolnego od rasizmu”
Ten filmik stał się viralem. Wywołał mnóstwo dyskusji i miał większy
rozgłos niż jakakolwiek kampania CONAPRED od początku jej istnienia, tj. od 10
lat.
Dzięki za ten wpis. Niesamowite jest to, o czym piszesz. Zawsze to tak jakby czułam, coś mi nie pasowało, zastanawiało w niektórych komentarzach, zachowaniach meksykańskich krewnych. A jednak miałam racje. Dobrze, że nazywasz to wprost. Ciekawe, że te zachowania obserwuje się nawet w Stanach, kraju gdzie Meksykanie muszą stale walczyć z rasizmem białych! Filmik robi bardzo mocne wrażenie. Pozdrawiam z Chicago!
OdpowiedzUsuńJezu, dopiero odkrywam, że ktoś komentuje mojego bloga, nic mi na maila nie przychodziło i byłam przyzwyczajona, że nikt nic nie pisze i teraz zupełnie przez przypadek, odkrycie!:P
UsuńPozdrawiam serdecznie!! Napiszę o tym na pewno więcej, bo przykładów jest mnóstwo. Teraz też mieszkam w USA i jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się prezentuje tutaj.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńw Stanach też jest ta rubryka :^) problem jest dosyć uniwersalny ... nie znam zbyt dobrze realiów w Meksyku ale w Peru było widać podobne nutki
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń